Oceniamy

An-Nah

Trochę mnie natchnęła do założenia tematu Dakki i jej uczulenie na Stefę...
Co robicie, kiedy dostajecie do oceny fica z czegoś, czego nie znacie? Odmawiacie oceny, czy staracie się ją mimo to napisać?
Co robicie, jeśli dostaniecie do oceny fica z czegoś, czego nie lubicie/nie znosicie? Odmawiacie? Ulegacie uprzedzeniom? Staracie się odłożyć niechęć na bok?

Ja osobiście zawsze byłam gotowa ocenić wszystko, niezależnie od tematyki, choć przyznaję, że do pewnych rzeczy podchodzę jak pies do jeża i że nie wiem, jak zareagowałabym na fan-fiction z Winx na przykład... Choć chyba wolę już fica z czegoś, za czym nie przepadam, niż maltretowanie jakiegoś kanonu, który lubię. Wiem, że jakiś czas temu gdzieś na mylogu widziałam fica z "Supernatural" (nie czytałam, nie interesował mnie, nie wiem o czym był - wiem tylko, że był...) - wtedy jeszcze serialu nie znałam, teraz wciągam go namiętnie i nie wiem, czy bym zdzierżyła, gdyby trafiło mi się do oceny opko, w którym jakaś piękna dziewoja zdobywa serce Deana (*rytualne walenie głową w mur*). Podobnie przeżyłam załamanie nerwowe, oceniając raz fica z "Lost", gdzie autorka tak zarżnęła postaci, że aż bolało. Dla odmiany chyba dość neutralnie podeszłam do "Smoczątka" (Paolini) i "Tańczącej w Deszczu" (Stefa) - ficów z rzeczy, których nie lubię.
No i wstyd mi trochę, że kiedyś poddałam się modzie na obniżanie ocen opowiadaniom o TH - "Zakład" zasługiwał na stopień wyżej, naprawdę.

Mirveka es Venes

Ja wychodzę z założenia, że jak FF jest z czegoś, czego nie znam, to nie jest to wielka strata. FF powinno bronić nie tylko jako fanfic, ale jako zwykłe opowiadanie też. Jeśli zaś autor potrafi FF napisać tak, że jest wciągające i zrozumiałe nawet dla kogoś zupełnie nie znającego tematu - to już pora na wielkie brawa.

Isamar

Rzadko mi się zdarza coś takiego, zwykle, jeśli chodzi o fanfiction, trafiają do nas rzeczy związane z Potterem. W przypadku jakiegoś obcego fandomu, z którym obeznany jest ktoś inny, przekazuję blog - wychodząc z założenia, że lepiej, by oceniał ktoś, kto wie, o czym mówi. Jeśli to wyjście odpada lub znam kanon częściowo, staram się uzupełnić podstawowe informacje i uprzedzam autora, że ocena nie obejmuje kanoniczności.

A wolę oceniać fiki, których kanon znam i lubię. Raczej nie zdarza mi się wychodzić z założenia, że tekst mnie rozdrażni; zwykle mam głupią nadzieję, że przeczytam coś dobrego, bo skoro autor ma podobne gusta literackie/filmowe... Pobożne życzenia, można by rzec, ale nigdy nie było aż tak znowu źle. Bardzo miło wspominam powrót do X-Menów, na przykład, o których zupełnie zapomniałabym, gdyby nie dwa oceniane teksty.

Green Groenn

Jeśli chodzi o obcy fandom:
Już się zdarzało i to parę razy. Ostatnio na przykład dostałam ff na podstawie Devil May Cry. Poszukałam w Necie informacji, a potem wypytywałam osobnika, który grę znał. W takich sytuacjach staram się po prostu w miarę możliwości dowiedzieć tak dużo, jak się da.
Zresztą dość często tak dla przyjemności czytając natykałam się na opowiadania na podstawie czegoś, co nie znałam i zachęcona zabierałam się później za lekturę/film. Tak było z Supernatural;p

Kanon, którego nie lubię? Dla mnie to żaden problem. Czytałam bardzo ciekawe opowiadanie napisane na podstawie sagi Meyer i się wciągnęłam, choć za samą sagą nie przepadam. Sama nawet czasem lubię sobie popisać jakąś własną wersję do czegoś, za czym nie przepadam. To, że nie lubię jakiejś książki/filmu/anime nie ma żadnego wpływu na moją ocenę.

Nadia

Hmm, z potterowskimi raczej nie miałam problemu, bo kanon znam. Fanficka Zmierzchu, na całe szczęście, nikt mi do oceny nie dał. Jak jakieś Naruto czy inne anime, odmawiam, bo nie dość, że nie znam, to jeszcze mnie to odpycha i byłabym źle nastawiona od samego początku. Ff do Devil May Cry też oceniałam, tyle że nie zdając sobie sprawy z tego, że to ff jest. Chyba dopiero gdzieś pod koniec oceny natknęłam się na jakiś komentarz, czy cóś. Na belce niby jest napisane wołami "Devil May Cry", tylko co z tego, skoro nic mi to nie mówiło? xD
I to by było na tyle, jeśli chodzi o to, co oceniałam.

Kot

Ta... widzę, że wszystkie laski lecą na Deana Wink

Mi się gdzieś na oczy nawinął fik Zmierzchu i Supernatural. Tylko utknął w miejscu, a ja bardzo ciekawa cóż z tego wyniknie.

Nie wiem czy miałabym odwagę tknąć fika Pratchetta. A jakbym już tknęła, to nie wiem czy bym mogła zdobyć się na obiektywizm (tzn. nie zabić, w razie czego).
Poza tym nie trafiły mi się jeszcze jakieś dziwne fiki. No może SOAD, który prawie mnie zabił. Zespołu nie znałam, ale wczytałam się w biografię na wiki, posłuchałam trochę muzyki, by choć trochę jarzyć.
Ogólnie przypuszczam, że dopiero jak mi się trafi jakiś dziwny, to będę się zastanawiać co z tym zrobić.
Fiki Zmierzchu mogę czytać do woli, wszystkie mnie śmieszą niepomiernie jak i sama książka.
Zresztą, kiedyś to już pisałam, to nie kwestia czy to fik, czy nie fik wszystko zależy od umiejętności autora.

An-Nah

Supernatural + Stefa? Hmmm, wizja Deana obcinającego Edkowi jego błyszczący łeb jest nader kusząca... (Tak, ja też lecę na Deana. wykazuję na jego widok iście fangirliczne zachowania...)

Mirveka napisała, że dobry fan-fic to taki, który jest zrozumiały dla każdego - i dla tego, kto kanon zna, i dla tego, kto jest w w kanonie nieobeznany... Niby racja, ale z drugiej strony, czemu w takim razie nigdy nie wymagamy czegoś takiego od ficów z Pottera? Zauważyliście? Kiedy dostajemy fic z HP, od razu zakładamy, że wszyscy kanon znają i nie bierzemy pod uwagę tego, czy i jak tekst byłby zrozumiany przez kogoś, kto się przed kanonem uchował... Czy to znaczy, że automatycznie więcej od ficów z kanonów nam obcych/niszowych? Czy może autorzy piszący w niszowych fandomach sami mają potrzebę starania się o uwagę także osób z kanonem nieobeznanych?

Green Groenn

Kot, ja czytałam jeden dobry fick do Prattcheta. I baaardzo mi się podobał.
Buhahaha, a ja wolę Sama od Deana;p Nienormalna jestem?XD

Cóż, An, Harry Potter to jedna z najbardziej znanych książek. I nie jest raczej możliwe, żeby zrozumieć ff do czegoś takiego bez znajomości oryginału - przynajmniej niektóre z nich. Zresztą ja osobiście nie wymagam od autora, żeby jego ff był zrozumiały bez podstawowych informacji na temat kanonu. Dlatego zwykle próbuję się czegoś sama dowiedzieć.

Nadia

Ach, co do połączeń fickowych, to jeszcze czytałam potterowsko-wiedźminowy ^^. Ale wtedy byłam... jakby to powiedzieć... Nie znałam się w ogóle i zamiast mnie to zniechęcić, zachęciło, bo jakoś genialne to to nie było (chociaż wtedy to zdarzało mi się czytać takie dna, że do dzisiaj się dziwię, że jestem normalna. Hmm, chociaż nie, nie jestem, więc wszystko w porządku).

Isamar

A ja nie sądzę, by fik miał się bronić jako dzieło samodzielne. Fik to fik, ma się opierać na konkretnym świecie, a nawet - nie do końca, lecz w pewnej części - światopoglądzie; ma zachowywać klimat oryginału i utrzymywać się w odpowiednim tonie - chociaż z tym może nie przesadzałabym, bo nikt przecież nie chciałby czytać kalki z kanonu. I mówi się, że pisanie fanfitcion to pójście na łatwiznę i zadanie prostsze niż stworzenie czegoś własnego od podstaw; ale i od pisarza fanfiction czegoś się wymaga.
A dla mnie najlepszy fik to taki, o którym wiemy, na jakim kanonie bazuje, bez dokładnej informacji o tym czy ułatwienia w postaci bohaterów. Choć, rzecz jasna, to wymaga od czytającego znajomości rzeczy.

Mirveka es Venes

Nie twierdzę, że każdy fic ma się bronić samodzielnie. Ale fic który by to robił, byłby ideałem. Ile razy spotkałam się z podejściem "nie będę tego a tamtego opisywać, bo wszyscy wiedzą jak to wygląda". Takie zakładanie, że czytelnik zna i pamięta wszystko, to jednak ucinanie opowiadaniu trochę skrzydeł.
Dobry FanFic jest trudny do napisania. Trzeba się trzymać kanonu, zachować klimat, przedstawić wiarygodną wizję postaci stworzonych przez kogoś innego, dodać coś własnego a wyglądającego na prawdopodobne w danym świecie. Czasem nawet ponaprawiać wpadki oryginalnych twórców. To nie jest rzecz łatwa.
Może właśnie dlatego naprawdę dobrych FF jest jak na lekarstwo.

Kot

Zgadzam się z Mirvi całkowicie. Napisać dobrego fika to nie lada sztuka i wymaga sporo talentu. Jak w zasadzie napisanie każdego dobrego opowiadania.

Yumminae Rais

Osobiście wyrobiłam sobie zasadę, że nie oceniam fefów bazujących na czymś, czego nie znam. Jeśli mam przeczytaną książkę, pooglądane cośtam czy zapoznana jestem z tym czymkolwiek, na którym bazuje fef, to owszem, ocenić mogę, ale nie inaczej, bo jak wtedy mogłabym rozgraniczyć, czy autor trzyma się kanonów świata, czy też dodaje jakieś własne, skrajnie pogięte wątki (rzecznicy uczniów, którzy dostają własne apartamenty i wspólnie planują mugolski turniej sportowy w Hogwarcie - Ślizgon i Gryfonka, żeby było śmieszniej); jak stwierdzić, czy genialny pomysł, nad którym jestem w stanie się rozpłynąć jest pomysłem autora świata, czy autora opowiadania; czy bohaterowie kanoniczni posiadają swoje pierwotne charaktery (a przecież pamiętać trzeba, że umiejętność zachowania charakteru bohatera przy jednoczesnej odpowiedniej żywotności jest czymś w fanfiction godnym podziwu i należytej uwagi, a w internecie przerażająco rzadko spotykanym), czy może są tak bardzo zmienieni, że gdyby nie imiona i historia życia przygotowana przez pierwotnego autora, nigdy bym ich nie poznała. Nie, nie mogłabym oceniać fefa nie znając 'matki'.

Nadia

Ff musi być tak napisany, by człowiek, który nie zna kanonu, mógł czytać jak każdy inny i wszystko rozumieć, ale przy ocenie lepiej znać dzieło choćby z powodów, które, jak zwykle celnie, wymieniła Is.

Mirveka es Venes

O Nadia, wyjęłaś mi to z ust!
Widać, że na nas jako oceniających spada pewien obowiązek, przykry lub nie, zapoznawania się z nowymi trendami, by w zbiegiem czasu móc znać nowe rzeczy, z których mnóstwo ludzi pisze lub pisać będzie FF.