Oceniamy

Princess of darkness

Serial Dr House emitowany w TVP2 i AXN, przyciąga coraz większe rzesze fanów. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego?
Co sądzicie o tym serialu? Wyróżnia się według was, a może jest jednym z wielu?
Lubicie go, czy nienawidzicie?
Jaka postać wam się podoba, a jakiej nie znosicie?
Dlaczego was stosunek do tego serialu jest taki, jaki jest?

Osobiście uwielbiam ten serial. Nie wiem do końca dlaczego. Na pewno za samą postać Gregory'ego House'a. Jego zachowanie, powiedzonka.
Dla mnie sama medycyna jest ważna, ale raczej ma za zadanie pokazać złożoność ludzi w dzisiejszym świecie, ich zachowań.

I na końcu każdego odcinka często jest świetna muzyka.[/code]

Ferhora

Mmmm House... Uwielbiam ten serial, ale tak szczerze mówiąc to nie wiem dlaczego... Chyba tak jak Ty ze względu na głównego bohatera i jego zachowanie. Oczywiście po czterech sezonach serial staje się monotonny i jak to ładnie określił mój przyjaciel: "Co, potknął się o kapcie i już wiedział co jest pacjentowi?" Pod tym względem mnie to trochę drażni bo już przeginają, ale ogólnie bardzo go lubię.
Chyba żadna postać nie działa mi na nerwy, no może Foreman, ale ja nie specjalnie lubię tego aktora.

Princess of darkness

Prawda, serial staje się czasem monotonny... Ale dobrze, że przynajmniej zrobili wątek z nowymi asystentami, to trochę urozmaica...
Mi tam Foreman nie przeszkadza chyba, jest trochę dziwny, fakt. Na początku Chase mnie wkurzał, podlizywał się za bardzo. Ale później już był inny. Denerwuje mnie Cameron troszkę. No bo w każdym sezonie ma inny kolor włosów - na początku brązowy, później pasemka blond, aż w końcu całe blond. Lepiej jej w brązowym.
Wilson jest trochę za miękki.
Cuddy jest ok - jedyna potrafi się naprawdę postawić.

Nadia

No cóż, tyle osób to chwaliło, wręcz wynosiło pod niebiosa, więc obejrzałam. Pierwsze trzy serie i moim zdaniem tyle właśnie powinno być (a tak właściwie jeszcze mniej). Im dłuższe, tym gorsze. Każdy pomysł, mimo tego, że inny, jest taki sam. Cały czas ten sam schemat. W końcu serial medyczny zmienia się w dramat głównej postaci, bo juz nikomu nie chce się patrzeć na rozwiązywane zagadki, woli zajmować się życiem prywatnym House'a. A co do Lauriego. Aktor nie jest zły, ale nie rozumiem jego fenomenu. On wcale nie gra jakoś super-świetnie. On się wczuł, wyuczył, ale widać, że te gesty i miny są właśnie wyuczone, nie naturalne, a wszyscy biorą to za świetne aktorstwo i gotowi są wręcz uznać go za najlepszego brytyjskiego aktora czy wręcz najlepszego ze wszystkich na świecie. Oczywiscie wszystko, co tu mówię, nie zmienia tego, że i tak on wypada najlepiej na tle innych, co nie świadczy dobrze o całym serialu. To tyle.

Isamar

House'a oglądam maniacko, zapewne po to, żeby coś oglądać. Zaczęło się z przypadku, w zeszłoroczne wakacje; spaliłam plecy i przez kilka dni nie ruszałam się z łóżka, więc na zmianę gapiłam się w telewizor i rozwiązywałam sudoku. House był miłą odmianą po tych wszystkich powtórkach, polubiłam go i przywykłam. A później - po prostu: kiedy w roku szkolnym zaczynam dostawać cholery od nawału zajęć, potrzebuję czegoś, na co będzie można czekać, odliczać dni do najbliższego odcinka i ślinić się. A wolę House'a niż te wszystkie miłości, kopciuszki, kryminalne zagadki i całą resztę.
Za aktorami nie wariuję, ale też nie krytykuję. Ot, są - przywykłam do nich w tych rolach, kupuję ich w całości, ale nie chciałabym widzieć w czymkolwiek innym. No, z jednym wyjątkiem. Pana Roberta Seana Leonarda (Wilsona) kocham za rolę Neila w Stowarzyszeniu... i mam do niego przeolbrzymi sentyment.
Serie? Zgoda, wszystko powinno mieć koniec, House też, bo tasiemce z natury są kiepskie. Ale bądźmy szczerzy: miałabym dobrowolnie chcieć się z nim rozstać? A w życiu.

Pokrzywa

Jak Nadia, z racji zachwalania odcinek obejrzałam... no przyjemna rzecz, ale brzmi dla mnie jak z kosmosu (może dlatego, że był jakiś taki dziś odcinek z kosmitami, a może dlatego, że ja do medycyny jak do jeża). House wydał mi się na razie postacią interesującą i ciekawą, nawet sympatię mą wywołał, więc pewnie obejrzę jeszcze kilka odcinków. Ale jakoś nie zachwycił w sposób nieodwołalny i natychmiastowy.
Aczkolwiek nie sądzę, by House przebił skoki narciarskie. To one będą odskocznią od rzeczywistości, to jedyna rzecz na świecie, której umiem być wierna.

Kot

Nie widzieć ani pół odcinka. Kochać Bones Very Happy

/parring Booth&Bones miodzio/

Ferhora

Ojej, to Ci się podoba?! Widziałam chyba ze dwa odcinki... Najbardziej mnie wkurzał polski lektor, który ciągle tłumaczył "kości"...;/ no, ale co się komu podoba Razz

Kot

Szczerze nienawidzę lektorów. Wole oglądać w oryginale.

Edit:

Lubię tajemnice, zagadki, kościotrupy nie budzą mojego obrzydzenia, i uwielbiam genialną, ale kompletnie niekumatą Bones. Więc tak, podoba mi się.

Nadia

Och, faktycznie, w Stowarzyszeniu Umarłch Poetów był świetny, ale w tym serialu jakoś tak bardzo się nie wyróżnia, często gra sztucznie...

Isamar

Możliwe. Ale przy tym serialu porzucam jakiekolwiek zdolności intelektualne i staję się bezkrytyczną masą odbiorczą. I właściwie to jest chyba najprzyjemniejsze.

Riitta Kassmeyer

A mnie House znudzil dosc szybko. Jego postac jakos mnie nie bawi, powiedzialabym wrecz, ze mnie nieco denerwuje. Inna kwestia, ze przed ogladaniem House'a, obejrzalam akurat pod rzad wszystkie cztery serie Grey's Anatomy i mialam ogolnie dosyc tematyki lekarskiej/szpitalnej. Moze za jakis czas znow sie zabiore.

Princess of darkness

Czarna

Podobno ma szósta seria ma być ostatnia. House'a nawet lubię, chociaż po kilku odcinkach wątki medyczne stają sięlekko powtarzalne. A WIlsona nie lubię, za mdły:)

Nadia

Każda seria pewnie miała być tą ostatnią, ale zawsze pod koniec jest: "Cholera, szkoda tych dochodów, może można jeszcze jedną pociągnąć?" xD.